Forum 30 PDH Chruptaki Strona Główna 30 PDH Chruptaki
Forum 30 PDH Chruptaki
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Stworki- potworki Robaka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 30 PDH Chruptaki Strona Główna -> Spamer Samson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robak
forumus nałogus



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z urojonego i poronionego Snu

PostWysłany: Wtorek 10:33:59, 06 Mar 2007    Temat postu: Stworki- potworki Robaka

Umieszczam tu swoje wypociny. Narazie napisałem trochę moralizatorskie opowiadanie, ale jest to jedyne które ma ręce i nogi (zn początek i koniec). No i ma jakiś związek z aktualnymi wydarzeniami. Z biegiem czasu jak coś wypoce to się z wami tym podzielęVery Happy
p.s. piszę tu bo nie chce wchodzić w paradę opowiadaniu Paszczaka, ale w sumie to dział spamu...

Odebrana szansa

Krew… Słyszę, jak dookoła mnie szumi. Płynie żyłami, tętnicami. Wpada do przedsionka, później do komory i znów powtarza cykl. Cykl dzięki któremu żyjemy. Hipnotyczne uderzenia serca spowodowane zamykaniem się zastawek uspokajają mnie. Unoszę się w toni płynu, dzięki czemu nie dotyczą mnie prawa fizyki. Dookoła mnie panuje ciemność. Ciemność która mnie nie przeraża. Mam co prawda oczy, ale nie są mi teraz koniecznie potrzebne. W sumie nic poza układem krwionośnym nie jest mi potrzebne. Żyję niczym pasożyt w ciele mojego żywiciela, który chcąc nie chcąc, świadomie albo i nie karmi mnie. Jestem przecież darem od Boga i tajemnicą życia. Priorytetem podtrzymania gatunku. Celem każdej istoty żywej. Jestem płodem.
Nie ważne jest jak mam na imię. Nikogo nie powinno obchodzić moje nazwisko ani pochodzenie. Równie dobrze mógłbym być Tobą, Twoim przyjacielem i wrogiem. Chociaż czy na pewno? Przecież dla wielu w ogóle nie jestem człowiekiem. Zwykły zbiór tkanek. Organem które ma serce i układ nerwowy, dwie rączki i mały nosek. Nie, nie wiem czy mam dusze. Odpowiedź na te wszystkie pytania poznam przy rozwiązaniu.
Ale i tak nie ma co rozmyślać nad filozoficzno- etycznymi pytaniami. Na razie cieszę się miłością mojej matki. Z początku była trochę przerażona, ale już to minęło. Pytacie się skąd to wiem? Otóż jestem integralną częścią jej. Czuję smutek gdy ona jest smutna oraz cieszę się gdy ona jest szczęśliwa. Bo przecież każdego raduje szczęście własnej matki. Czuję jak głaszcze mnie przez błonę brzucha, czuję jak jej gorąca z miłości i hormonów ręka przesuwa się po mojej główce. Mówi do mnie. Opowiada mi o świecie, jaki jest piękny i kolorowy. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę kolory. Bo trudno jest mi je wyobrazić. Opowiada mi również o ojcu, którego poznała na dyskotece. Jest dla niej kimś wyjątkowym. Ale tego mi nie powiedziała. To również poczułem. Poczułem falę jakiejś rozkoszy. Może jest pamiątką po tym jak mnie stworzyli? Połączyli się w jedność, czyli we mnie… to takie niesamowite! Ludzie. Nie mogę się doczekać aż ich wszystkich nie poznam. Słyszę również o tym jaka jest pogoda i co wydarzyło się dziś w szkole. Bo moja mama chodzi jeszcze do szkoły. Może i dobrze. Przynajmniej nie musi się martwić o prace i oto jak wyżywi rodzinę. A tak może się martwić tylko o mnie. Kocham moją mamę.


Dzisiejszy dzień był straszny. Był okropny. Moja mamusia powiedziała o moim istnieniu swoim rodzicom, a moim dziadkom. Krzyczeli na nią. Wyzywali. Czy zrobiła coś złego? Może to ja zrobiłem coś złego? Używali strasznego słowa- gwałt. Rzucali oskarżeniami. Przez ich słowa przepłynęło tyle nienawiści, tyle zła, że nie wiem co jest gorsze. Może jednak jestem zły bo narodziłem się ze zła. Ale mama kocha tatę cały czas. Nie odpowiada co prawda na telefony, nie przyszedł z kwiatami i nie zabrał jej do kina. Ale jest jej księciem z bajki na białym koniu. Według dziadków jest jednak inaczej. Wszystko jest jedną wielką pomyłką. Tata jest pomyłką. Ja jestem pomyłką. Wszyscy jesteśmy pomyłkami chorego systemu, gnijącego od środka.
Mama długo płakała. Płakała przez nich. Czuję jednak że wiele winy w tym mam też ja. Ale obiecuję, że to ostatni raz kiedy mama płacze z mojego powodu. Będę grzeczny. Będę się uczył pilnie i będę wspaniałym przyjacielem. I dużo będę miał przyjaciół. Wspaniałych przyjaciół. Nikt nie będzie palić, przeklinać i pić alkoholu. Wszyscy razem chodzić będziemy do kina. Razem będziemy chodzić do szkoły. Wśród przyjaciół znajdę moją jedyną i prawdziwą miłość. Pobierzemy się i zaczniemy nowe życie. Otoczymy się gromadką dzieci. Zostanę prezydentem albo i nawet królem, a żona będzie opiekować się naszym wspaniałym domem. Zostanie też pisarką, bo przecież kocha książki. Napisze ich mnóstwo i zarobi dużo pieniędzy. Ale odda je na cele charytatywne, bo przecież pieniądze nie grają głównej roli. A w niedziele jeździć będziemy cała rodziną do mamy na obiad. Ona zrobi rosół i schabowe. My przywieziemy tort z cukierni i będziemy cieszyć się własnym towarzystwem. Zostaniemy wspaniałą rodziną.


Mój ojciec to świnia. To jeden wielki dupek! Zostawił nas! Zostawił mamę która coraz częściej płacze, oraz mnie, swojego syna. Zresztą i dobrze. Zostałby z nami i byłby alkoholikiem, biłby mamę i mnie. Nie potrzebuję nikogo takiego. Szkoda tylko mojej mamy. Tak chciałbym przytulić ją, pocałować w czoło i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mogę…


Dziś przyszli do nas dziadkowie. Mama już nie mieszka z rodzicami tylko w jakimś schronisku. Nie przyszli przepraszać, krzyczeć czy wyzywać. Przyszli i z ponurym głosem odpowiedzieli, że pomogą nam. Czyż to nie wspaniałe? Wreszcie zostałem zaakceptowany. Stałem się wnukiem. Powiedzieli, że znaleźli rozwiązanie powstałego problemu i, że nie będziemy się już oboje męczyć. Nie spodziewałem się takiej troski ze strony babuni i dziadka. Są wspaniali. Ja kiedyś też taki będę…


Mama jest przerażona. Chodzi po pokoju w jakimś zimnym domu. Ten dom jest straszny. Nie ma w nim kwiatów ani kolorowych obrazków. Ściany są trupio blade. Okna pozakrywane. Jedyne źródło światła to wisząca pod sufitem lampa z ogromną świetlówką. Widzę to, bo mama jest tak przerażona, że jej uczucia udzielają się i mnie. Cały czas powtarza, że wszystko będzie dobrze, że to rozwiąże nasze problemy. Przyszedł doktor. W jego glosie słychać nutkę szaleństwa i wyśrubowanej precyzji. Podchodzi do mamy i dotyka brzucha. Nie! To nie są ręce lekarza który ma pomagać i ratować ludzi, ale ręce rzeźnika, który myje ręce w krwi i wyciera je w skórę zaszlachtowanego zwierzęcia. Ten ludzki potwór każe mamie wziąć jakaś tabletkę. Mama ją bierze do ust. Połyka i popija wodą. Po chwili opanowuje mnie i mamę jakieś dziwne odrętwienie. Robi się zimno. Najważniejsze, że serce mamy uspokoiło się, a w raz z nim ona. Może ten chłód zaraz minie? Zaraz coś jest nie tak… do mojego domu wlewa się jakiś płyn… przecież to kwas! Pali! Płomień ogarnia moje słabe i bezbronne ciałko. Ta krew śmierci wręcz zwęgla moją skórę. Tyle impulsów… moja głowa jest jak jakaś elektrownia która wybuchnie z powodu przeciążenia. Czuję elektryczną burzę w moim mózgu. Mamusiu pomóż mi! Lecz ona śpi… chce krzyczeć aby mnie usłyszała, krzyczeć ile tylko mam sił w płucach. Ale nic to nie daje. Zamiast krzyku, do mojego ciała wlewa się kwas który pali mój język (już nigdy nie poczuję smaku…), pali moją krtań ( nie powiem pierwszego słowa…), i wlewa się do moich płuc (już nigdy nie będę oddychał…). Z fali jadu znikąd wyłania się srebrna pijawka. Pijawka, która przypełzała tu aby zjeść mój mózg, chce porwać moją duszę. Mimo ogarniającego mnie bólu staję do walki z nią. Jej ciało jest zimne i obślizgłe. Chcę przed nią uciekać, schować się gdzieś i poczekać aż sobie pójdzie. Ale nie ma dla mnie schronienia. Dopada mnie. Wbija swoje usta w moją główkę i zaczyna odbierać mi siebie. Umieram. Na końcu pojawia się czarny rak, który tnie moje niewinne ciało na kawałki. Koniec. Problem rozwiązany. Co z tego że nikogo nie zgwałciłem, nie zabiłem ani okradłem. I tak byłem wrogiem publicznym numer jeden. Moje szczątki lądują w plastikowym worku, który zostaje moją trumną. A na wysypisku moimi grabarzami zostaną szczury i białe jak pleśń larwy much. Zostałem odpadem.


Stoję tu w Otchłani z innymi dziećmi. Płaczemy. Płaczem wypełnione zostało nasze bytowanie tu, w tym ponurym miejscu. Płaczemy, bo nie dano nam szansy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Biały
forumus nałogus



Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Valinoru

PostWysłany: Wtorek 21:13:09, 06 Mar 2007    Temat postu:

EEEEEEEEEEE....................... Cos nie samowitego.Jak bys byl tym plodem. I opisyewal co czujesz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waluś
forumus głupkus



Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/10
Skąd: Różany Potok:/ ale to i tak Umultowo:D

PostWysłany: Środa 9:47:02, 07 Mar 2007    Temat postu:

białyExclamation kto cię uczy polskiego!! niesamowite pisze sie razem:P ... wklej felieton o pikniku rodzinnym:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robak
forumus nałogus



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z urojonego i poronionego Snu

PostWysłany: Środa 12:38:15, 07 Mar 2007    Temat postu: Mówisz, masz

Specjalnie na życzenie Walusia: felieton o wyjazdach rodinnych Laughing

Metallica i tysiące zbuntowanych ludzi
czyli
Rodzinny piknik


Lato 2007 zapowiada się naprawdę bardzo gorąco. I to nie bynajmniej z powodu wysokich temperatur. Nagle czołowe gwiazdy światowej muzyki rockowej i metalowej przypomniały sobie, że istnieje taki kraj między Niemcami, a Rosją co się nazywa Polska. Pojawi się między innymi Pearl Jam, Linkin Park, Sepultura, Red Hot Chili Peppers i bodajże Metallica i Genesis. No i oczywiście moje muzyczne bóstwo, najlepszy zespół na świecie- Korn. Gdy słyszę nowe kawałki z nowej akustycznej płyty, zachowuję się jakbym był co najmniej zakochany, albo odurzony silnym narkotykiem… ale nie o tym chciałem napisać. Zauważyłem ciekawe zjawisko związane właśnie z tymi koncertami.
Mimo, że mam już ukończone osiemnaście lat i w świetle prawa jestem osobą odpowiedzialną za swoje czyny, to jednak mama samego mnie nie puści na koncert do Katowic. Więc trzeba się po pytać po znajomych kto pojedzie ze mną. Najczęściej udzielane odpowiedzi to że „nie mam kasy” lub jadę już na inny. Okazało się, że mnóstwo ludzi jedzie na red hotów, bo w końcu pierwszy koncert w Polsce. Powiem nawet więcej. Rodzice dwójki znajomych, którzy są dla siebie kuzynami zadeklarowało się że pojadą w dwa samochody na koncert. Po prostu rodzinne granie!
Muzyka rockowa kojarzy się wszystkim z buntem, brudem itd. Muzyka związana o okresem dojrzewania i niezrozumienia świata. Produkt dla nastolatków i neowieszczów. Sam utożsamiam się z subkulturą metalowców. Dlatego dość dziwne jest dla mnie rodzinny wyjazd na RHChP. No dobra. Moi rodzice to dzieci rock’n’rolla, ale nie widzę ich w największym pogo razem ze mną na koncercie Korna. „Starzy” raczej naśmiewają się z mojej semiideologii, ale wolą abym słuchał rąbania w gitary i perkusje niż np. hip- hopu.
Dlatego wydaje mi się to trochę dziwne. Brak w takiej rodzinie tego konfliktu pokoleń. Jakiegoś poszukiwania swojego miejsca na ziemi. No i gdzie ta przyjemność z pokazania światu dorosłych wielkiego „fuck you”. Rodzinne koncerty grała ABBA i The Kelly Family. A nie Metallica! No może pokolenia jednoczy The Rolling Stones, ale jak mówią złośliwi, oni są starsi od węgla… Już widzę tłum czarno odzianych jegomości a pośrodku kocyk z rodziną jedzącą kanapki z teksty typu: „Kochanie, podaj masło orzechowe”.
Zastanawiam się co się stanie jak podrośnie pokolenie Death Metalowców. Rozmowa dwóch biznesmanów w biurze: „W ostatni weekend byłem z synem na koncercie Behemotha. Po nim odprawiliśmy czarną mszę, zjedliśmy zdechłego kota i namalowaliśmy pentagram na kapliczce”. Albo matka upominająca córkę „Jak będziecie palić kościoły to nie stój za blisko ognia po spalisz tę gotycką suknię”. Paranoya(uśmiech w stronę Paszczaka i fecetów z zespołuVery Happy)! Zwłaszcza, że ostatnio widziałem grupę przedszkolaków z czego jeden miał dresiarską czapkę z emblematem… Metaliki…
Zastanawiam się czego będą słuchać moje dzieci. Czy będą uwielbiać zespół który co koncert zmienia skład i instrumenty bo po godzinie się zużywa i bębenki uszne wybuchają? Jak powiem, że „No kiedyś to się słuchało Korna” to one mi odpowiedzą „Korna?! Tych wapniaków?! Tato, ależ ty jesteś stary…”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waluś
forumus głupkus



Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/10
Skąd: Różany Potok:/ ale to i tak Umultowo:D

PostWysłany: Środa 16:00:01, 07 Mar 2007    Temat postu:

"bo narodziłem się" taka mała dygresyjka (do pierwszego tekstu) ze to tu nie pasuje:P zamień to na cośbardziej odpowidniego, bo mozę to wproowadzićczytelnika w pewne zakłopotanie.. czy sie narodziłczy nie??Razz no ale jest podstawowe pytanie, w jakim okresie wydziela sie u człowieka (bądź płodu nazewnictowo nie ważne) świadomość, kiedy mózg jest rozwinięty (pytanie nie podważające tekst tylko po prostu nie wiem:))

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robak
forumus nałogus



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z urojonego i poronionego Snu

PostWysłany: Środa 17:50:14, 07 Mar 2007    Temat postu:

Chłopcze, jakby to miałby być referat naukowy, to bym go tu nie umieszczał. chodziło mi o wywołanie emocji refleksji nad tym dokąd zmierza świat. Czy wolność zawsze idzie w parze z odpowiedzialnością. bo nie zawsze wystarczy się buntować. Należy wiedzieć przeciw czemu wzniecamy bunt i co jest dla nas priorytetem...
"narodziłem się"... No właśnie... czy narodziny zawsze wiążą się z wydaniem na świat? Pomysły też się rodzą, a mogą być nie powoływane do życia.
ale w sumie masz racje. może wprowadzić w błądVery HappyVery HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waluś
forumus głupkus



Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/10
Skąd: Różany Potok:/ ale to i tak Umultowo:D

PostWysłany: Środa 18:37:31, 07 Mar 2007    Temat postu:

no narodzenie sieto jednak strikte okeślone wyjście na świat:P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robak
forumus nałogus



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z urojonego i poronionego Snu

PostWysłany: Środa 18:43:10, 07 Mar 2007    Temat postu:

Ale w sumie jak napisze ze zostałem spłodzony ze zła, albo w złu to nie będzie tak... no wiecie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robak
forumus nałogus



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z urojonego i poronionego Snu

PostWysłany: Czwartek 14:06:28, 08 Mar 2007    Temat postu:

Nowa wypocina!
Nie umieszczę jej jednak na forum z pewnych cenzuralnych przyczyn...
Kto chce niech się po nią zgłosi Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robot
forumus nałogus



Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Czwartek 17:43:25, 08 Mar 2007    Temat postu:

Ja przyznaję wypocinie znak jakości Q Very Happy Naprawdę świetne opowiadanie, wiec radze sie zglaszac do autora po kopię ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robak
forumus nałogus



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z urojonego i poronionego Snu

PostWysłany: Czwartek 22:28:42, 08 Mar 2007    Temat postu:

No więc popadłem w komercję i zamieszczam (co prawda okrojoną) opowieść o mrocznym tytule "PANDORA" Twisted Evil

PANDORA


Obudził się z otępiającym bólem głowy. Usiadł opierając się o śnieżnie białą ścianę. Przesunął prawą rękę po swej potylicy. Pod palcami wyczuł wielkiego siniaka. Na włosach miał zaschniętą krew. Nic nie pamiętał. Nie wie jak ma na imię, gdzie mieszka i co lubi robić w wolne piątkowe wieczory. Zupełnie nic nie pamięta.
Wstał z podłogi i rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdował. „Gdzie ja, kwiatek, jestem?!” pomyślał. Znajdował się w białym, sześciennym pomieszczeniu, które było na tyle małe, że tylko można by było się położyć. Dotknął ścian. Zimne. Zaczął szukać źródła światła, które oświetlało pokój. Nic. Równie dobrze on sam mógłby być żarówką. Cholernym świetlikiem. Mimo że znajdował się w tak małym pomieszczeniu, dopiero teraz zauważył mały, czarny stoliczek. Na nim zaś znajdowała się czarna szkatułka z podobiznami demonów, nietoperzy. Ozdobiona była również szlachetnymi kamieniami. Przez głowę przeszła mu myśl, że jeżeli uda mu się stąd wyjść to na pewno zabierze szkatułkę ze sobą. Szkatułka przewiązana też była żółtą taśmą z napisem „Nie otwieraj!”. „Co to? Alicja w Krainie Czarów? Jeszcze tu tylko brakuje białego królika…” pomyślał z sarkazmem. Mimo wszystko wolał nie otwierać szkatułki. Nie wiadomo co tam może być, a jak nie patrzeć, to tam cukierków na pewno nie znajdzie. Usiadł więc przed szkatułką i czekał…


Nie wiedział jak długo już tu siedzi. Może godzinę, pół godziny, albo nawet nie minęło pięć minut. Siedział i tempo patrzył w szkatułkę. Cały czas zastanawiał się co może w niej być. Może to bomba? Albo jakieś jadowite stworzenie? Spodziewał się wszystkiego najgorszego. Coś albo ktoś uprzedziło go przed zawartością. Widok taśmy przypominał mu taką taśmę jaką się rozwiesza przy wypadkach. Rozwiesza przy miejscach zbrodni…
Chociaż czy na pewno ktoś mu dobrze życzy? Obudził się z raną w głowie, w pomieszczeniu przypominającym bardziej cele, niż pokoik. Cholerne czasy! Nikomu nie można ufać. Wszystkim zaczyna padać na mózg. Zbiorowa psychoza. Twój mąż wychodzi wieczorem po papierosy, a rano dowiadujesz się, że ktoś zgwałcił i zaszlachtował cztery kobiety i na dodatek wsadził im do gardła najdroższego papierosa. Jeżeli myślisz, że żyjąc z kimś przez długie lata w jednym domu, sypiając w jednym łóżku, jedząc i pijąc to samo przy tym samym stole i nawet srając i sikając do jednego kibla jesteś w dużym błędzie. Nie możesz ufać własnemu dziecku, bo nie wiesz kiedy wbije ci nóż do krojenia chleba w serce. Nawet ten wiekowy, spokojny ksiądz żyjący w tej obskurnej plebani okazuje się sprzedawcą Żydów i TW. Z dnia na dzień życie staje się, rzeczywiście, bajką, bo spotykają nas jeszcze bardziej absurdalne i nieracjonalne rzeczy.
Więc siedział tak i gapił się w tą szkatułkę. Może ściany zaraz opadną, wbiegnie ekipa z kwiatami i krzyknie, że jesteś w ukrytej kamerze? Miał nieodparte wrażenie że ktoś go obserwuje. Śledzi każdy jego ruch. „Zaraz zacznę śpiewać zbereźne piosenki, rozbiorę się i zacznę wymachiwać swoim interesem na wszystkie strony” pomyślał, a na jego twarzy zagościł niepewny uśmiech. Może ktoś potrzebuje go, zamknął tu dla organów? Dziś wejdziesz w ciemną uliczkę z głową pełną dobrej wiary, a wychodzisz z bólem i bez nerki. Pan Bóg kazał się dzielić z bliźnim. Piękne ideologie bez pokrycia. Nigdy nie czuł potrzeby chodzenia do kościoła. Boga nie ma. Jakby był to, przecież świat nie wyglądałby tak jak wygląda. „Opium dla mas”. Taaak… Ktoś wymyślił dobro i zło aby ograniczyć wszystkich ludzi. Teraz już każdy wie, że jest tylko zło…
Nagle poczuł zapach ognia. Wstał i zobaczył, że nad jego głową coś się wypala. Najpierw niewyraźny kontur, następnie coraz bardziej widoczny kontur trójkąta. A na koniec pojawia się w samym środku niego Oko. „Normalnie w takiej sytuacji otworzyłbym okno, bo chyba te omamy wynikają z braku tlenu. Ale okna tu nie ma. Czyli nie brakuje mi nie tylko tlenu…”. Myśli jego były jakieś niepoukładane, brakowało racjonalnej podstawy. W głowie podstawiono wielką karuzele. Albo defragmentacja mózgu. Cokolwiek to jest wymaga potrójnej dawki aspiryny. I łyku jakiegoś alkoholu. Może to jest niezdrowe, ale trzeba się jakoś ratować. Może znajdzie to w tej szkatułce? No, ale ewidentnie nie należy jej otwierać. Ten napis jest jak ostrzeżenie ministra zdrowia, że przed użyciem należy się skonsultować z lekarzem lub farmaceutom i przeczytać ulotkę. A to pudełeczko wygląda na lek, który można dostać tylko i wyłącznie na receptę…


Ból głowy z godziny na godzinę nasilał się. Jedyne ukojenie jakie znalazł w tym pomieszczeniu to zimne ściany. Przykładał do nich głowę obracał głowę tak, aby przyjemny chłód stłumił ból. Jacy zwyrodnialcy zamknęli go w tu? Słyszał o tajemnych eksperymentach. O tym co naziści robili z więźniami w obozach. Słyszał i na oglądał się zdjęć z przeprowadzanych wiwisekcji na zwierzętach- ciarki przeszły przez kręgosłup, gdy pomyślał o małpach z wczepionymi tranzystorami w głowę i o szczurach z zmodyfikowaną, pomarszczoną skórą do badań kremów na zmarszczki. Obejrzał dokładnie swoje ciało. Nigdzie nie było śladów nakłuć ani nacięć przeprowadzonych sprzętem medycznym. Zdawał sobie jednak sprawę, że nauka zna inne metody psychicznego zgnębienia człowieka. Czerwony kolor pomieszczeń wzbudza podobno agresję. Słyszał o eksperymentach przeprowadzonych na grupie studentów. Taka sobie zabawa w strażników i więźniów. Wynik tejże zabawy był tak wstrząsający, że zabroniono przeprowadzania go ponownie. Możesz się zarzekać, że w życiu czegoś takie nigdy byś zrobił. Pewnie. Strażnicy i żołnierze z Guantanamo pochodzili przecież z dobrych rodzin. Umysł ludzki jest jak plastelina- wprawna ręka może nim manipulować ile tylko będzie chciała. To nie kwestia wychowania, religii czy światopoglądu. Po prostu w każdym z nas śpi ukryty w mrokach umysłu sukinsyn który tylko czeka, aż się nadarzy okazja do zadziałania.
Wszystkie te przemyślenia przerwał mu znów ów charakterystyczny zapach. Spojrzał na trójkąt i zauważył wyrastające z dolnych wierzchołków łuki. Ścianę zaczął porastać, a raczej wypalać bluszcz. Zauważył, że jedna część stanowi odbicie drugiej. Bluszcz pokrył całą ścianę. Tylko na środku powstała biała, niewypełniona niczym plama. „Przełamujemy rutynę” pomyślał- „ciekawe kiedy zaczną wyrastać w podłodze słoneczniki”. Skierował swój wzrok na szkatułkę. Kolor rubinów stał się jakby intensywniejszy. Te kamienie wręcz świeciły. Ból nadal się nasilał.


Głód. Obrzydliwy głód skręcał jego kiszki. Leżał na podłodze która już nie była biała, lecz czerwona od jego krwi. Sam się dziwił, że jeszcze żyje. Do tego jeszcze ten rytmiczny ból. Zdawało się, że mózg zamienił się miejscem z sercem. No i był strasznie głodny. Nie miał siły wstać zaczął uderzać otwartą dłonią w podłogę co powodowało pluskanie jeszcze nie zakrzepłej krwi, oraz prosił o jedzenie. Kiedy już tracił siły usłyszał gong. Otworzył szerzej oczy i wciągnął powietrze. Poczuł zapach pieczeni…
Usiadł i spojrzał na środek pomieszczenia. Tam stał talerz przykryty złotą pokrywką. Bał się że to znów jakiś podstęp, ale cały organizm świrował. Potoki śliny wylewały się z jego ust a ręce drżały. Złapał za pokrywkę, na której wygrawerowane było Smacznego! i odrzucił za siebie. To co zobaczył odebrało mu ochotę na jedzenie.
Była co prawda pieczeń. Były też ziemniaczki polane brązowym sosem i jakaś sałatka. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie insekty. Karaluchy, muchy i czerwie. Biegały, srały i kopulowały na jego jedzeniu. Larwy much już zabrały się do jedzenia. Drążyły sieć kanalików w mięsie. Były wielki i oślizgłe. Były głodne tak jak i on.
Zaczął płakać. Płakał jak dziecko. Ktoś się na niego uwziął i nic nie mógł zrobić. Był głodny wyczerpany psychicznie i fizycznie. Czuł się tak jakby każdy nerw jego ciała był przypalany nigdy niegasnącą zapałką. Zaryczał. Ktoś grał na jego uczuciach. Ktoś czul się jego bogiem.
Spojrzał na rozdrabniane przez insekty jedzenie. Jest głodny. Jest większy i silniejszy. Machał rękami i pokrzykiwał na nie. Niektóre odlatywały i wracały znowu, inne kontynuowały swoje orgie w bardziej ustronnych miejscach. Dobra. Świat należy do najlepiej przystosowanych i najbardziej elastycznych. Niczym lew rzucił się na pokarm. Jadł jak świnia. Jedzenie spływało mu po brodzie. Larwy rozbiegły się po całym pomieszczeniu, niezadowolone z brutalnego odebrania im pokarmu. Kiedy już nasycił pierwszy głód opadł z głuchym uderzeniem. Mimo wszystko czuł się szczęśliwy.


„To już nie są uderzenia. To już jest, kwiatek, bębnienie.”
Osiągnął stan krytyczny. Siedział tu już, Bóg raczy wiedzieć, ile czasu. Wiele się zmieniło. To już nie było ta sama cela. Ściany ozdabiały psychodeliczne rysunki i wulgarne napisy na jego temat. Nie były wypalone. Zdawać by się mogło że zostały napisane krwią. Bębnienie nie dochodziło już z jego głowy. Wypełniało całe pomieszczenie. Czuł się tak, jakby nad jego głową grały wszystkie plemienne zespoły z całego świata i na dodatek każdy grał sobie. Ściany drżały od tej chaotycznej muzyki. Niewiadomo skąd pojawiły się małe żółte kuleczki, które ciągle podskakiwały i turlały się wszędzie. Wydawały odgłos deszczu spadającego na źle przymocowany parapet. I jeszcze to brzęczenie much i pocieranie się pancerzyków karaluchów. PARANOJA!
Siedział tak na pośrodku i gapił się wybałuszonymi oczami na szkatułkę. Czuł się tak jak nauczyciel całkowicie zdominowany przez zbuntowanych i wulgarnych uczniów. Czekał już tylko na śmierć przebraną za klauna z wielką maczetą. Wszystko już miał w dupie.
Dlatego też z brakiem jakiegokolwiek zainteresowania spojrzał na ostatni już rysunek na ścianie. Był inny niż wszystkie. Był to otwór od zamku do klucza. Zaraz potem sączyć zaczęło się z niego zielone światło.
„Ratunek”.
Zerwał wstążkę z szkatułki. Nagle ktoś zaczął do niego mówić. Zabraniał mu tego robić. Kazał jeszcze czekać, aż samo się wszystko rozwiążę. Pewnie. Za chwile będzie już za późno. Otworzył pudełko i w ten sposób odbezpieczył ukryty w nim mechanizm. Mechanizm wystrzelił przycięty pocisk. Wystrzelona tabletka śmierci wbiła się w szyję. Roztrzaskała krtań i później kręgosłup. Siła uderzenia była tak silna, że głowa oddzieliła się od reszty ciała i wzleciała w powietrze. Wirowała zakreślając na powierzchni ścian i sufitu czerwoną smugę. Gdy upadła na ziemię, muchy zleciały się do świeżego, martwego mięsa.


Po jakiś czasie rozległ się dźwięk syreny. Ze szpar w krawędziach zaczęła wzlatywać fala powietrza spowodowana uruchomieniem mechanizmu trzymającego ściany i sufit. Te rozsunęły się na boki. Przez te dziury weszło dwóch naukowców ubranych w białe kitle. Mieli ze sobą notesy. Obejrzeli dokładnie miejsce masakry, wszystko zapisując. Ciszę przerwał jeden z nich.
- Niesamowite. Wytrwał prawie do końca.
- Tak - potwierdził drugi – 12 godzin i 40 minut.
- Czyli wygrałem zakład?
- Na to wychodzi. To ile jestem ci winien?
- Tysiąc.
- Niech to szlag. Dałem się podpuścić i teraz mam to czego chciałem. Mam nadzieję, że przynajmniej postawisz mi piwo po pracy, prawda?
- Dobra. Znaj łaskę pana.
Rozmowę przerwało wejście kolejnego naukowca. Był od nich dużo starszy. Oni byli świeżo o studiach, ale on wyglądał na takiego co nie jedno przeżył
- Jak eksperyment? – spytał się starszy
- Prawie dobrze. – odpowiedział jeden z nich – facet wytrzymał 90% czasu całego eksperymentu. Twardziel. Ja bym padł przy tych robakach. A tą laskę ewidentnie bym wykorzystał. Właściwie skąd ją wzięliście?
- Tajemnica. Efekt innego eksperymentu.
- No fakt. Pracujemy nad utworzeniem idealnego mężczyzny. To kobietę też trzeba było odpowiednią mu dobrać. Można ją skądś wypożyczyć?
Spojrzenia tej trójki mężczyzn spotkały się. Na twarzach pojawił się ten sam obleśny uśmiech.
- Wszystko w swoim czasie, mój drogi. Kiedy już będziemy mogli wszystko ujawnić świat zaroi się od idealnych ludzi. Każda armia będzie posiadała idealnych żołnierzy, a w każdym domu będzie idealny ojciec i idealna matka. Dzieci również rodzić się będą idealne. Żadna choroba i żaden Kościół czy inna grupa wyznaniowa nie stanie nam na drodze do dominacji nad Wszechświatem. Nikt też nie będzie samotny. Każda samotna osoba dobierze sobie takiego partnera o jakim tylko marzy. Każdy będzie inny, ale wszystkie będą takie same. Ale dosyć już gadania! Pobierzcie jego DNA i wyselekcjonujcie tak, aby nadawało się do dalszych badań.
- A co jak zbudujemy idealny genotyp?
- Trzeba będzie opracować skuteczną metodę na wprowadzanie go w zapłodnione komórki jajowe. Czas zabrać za porządki w wyniszczonym przez głupotę i ciemnogród świecie. Drżyjcie przeciwnicy czystej rasy…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuba
forumus włamulus chciwus władus



Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/10

PostWysłany: Sobota 14:09:20, 10 Mar 2007    Temat postu:

No, no... Jestem pod wielkim wrażeniem... Myślę że to materiał na rewelacyjną książke:) Bardzo duży przebieg myśli (hołd dla Robaka), świetny pomysł, idealne wczucie i genialne generalnie:)

Przepraszam, zapomniałem się zalogowaćSmile


Poprawione przez kpolgo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PaszczaK
forumus offtopus



Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/10
Skąd: Wojowniku, nie chcesz wiedzieć, inaczej byś mnie zaatakował, a wtedy zginiesz

PostWysłany: Sobota 23:58:46, 10 Mar 2007    Temat postu:

przeczytałem "odebraną szanse".
Ten tekst. hmm... ten tekst bardziej niż emocjonalnie wpływa na mnie, jakby to powiedzieć... o! "izolacyjnie" najchętniej nie myślałbym o tym. Ale z drugiej storny nęka mnie to... Bo myślałem o tym nie godzine i nie dwie... I do nieczego nie doszedłem. To jest strasznie trudny temat. Wolność to wybór. Anarchiści mówią, że naszą wolność ogranicza jedynie wolność innych. Czy aborcja to ograniczenie wolności płodu/dziecka czy matki? a może wzajemne ograniczenie. I co wtedy?
Dobre pytanie zadał Waluś. Nikt z nas tego nie wie... ale o tym samym dokładnie pomyślałem, Walusiu.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waluś
forumus głupkus



Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/10
Skąd: Różany Potok:/ ale to i tak Umultowo:D

PostWysłany: Niedziela 0:16:45, 11 Mar 2007    Temat postu:

dziękuje paszczaku Smile uwaga odwdzieczenie: idealne jest tu to co napisałeś o anarchistach!! to jest włąśnie konflikt ludzi i nie wcale sztuczny... kiedyś kobiety które cudzołożyły ( ajeśli była w ciazy nie z męzem itpd to oni wiedzieli itd..) to je kamienowali!! a tu przynajmnije śmierć dotyka tylko dziecka.. mniejsze złoQuestion temat którego nie da sie zakończyć, nie da sie wywalczyć kompromisu który będzie pasowął wszystkim, lecz co d okompromisu i konstytucji uwaząm że obecny jest dobry:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 30 PDH Chruptaki Strona Główna -> Spamer Samson Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin